Zuzia zabrała swoją młodszą siostrzyczkę i we trójkę razem z Kacprem opuścili boisko. Ja razem z Krystianem i Staśkiem(chyba tak miał na imię) zostaliśmy i w końcu mogłem porobić to co lubię, muszę chyba tu znaleźć jakiś klub piłkarski, bo mnie cholera weźmie z tymi babami.
-Krystian?! Skoczysz do sklepu po wodę? - krzyknąłem do brata w chwili odpoczynku, gdy ten mały pobiegł po wykopaną piłkę.
- A hajs masz? Nic nie wziąłem...- podszedł do mnie.
- Człowieku, z czym do ludzi? - westchnąłem tylko i wręczyłem mu dyszkę.
- Wisisz mi przysługę - powiedział na odchodne.
- Przysługę w ręce trzymasz... znaczy już w kieszeni! - krzyknąłem śmiejąc się. Usiadłem na trawie tak, gdzie jeszcze pół godziny temu siedziałem razem z Zuzią i po chwili dołączył do mnie Stasiek.
- Gdzie poszedł Krystian? - spytał mnie od razu.
- Po picie, mam nadzieje, że nie zajmie mu to długo
- Sklep nie jest daleko...
- Młody... pytanie mam - spojrzałem na niego - Kacper, ten ciemny..
- No to?
- To brat tej dziewczyny? Chłopak? - Stasiek się zaśmiał, popatrzyłem na niego niezrozumiale.
- Ta dziewczyna to Zuzia i jest moją siostrą, a Kacper to jej kolega - wyjaśnił.
- Acha... no to jeszcze jedno, gdzie znajdę Patrycję?
- No ona mieszka... jakby Ci wytłumaczyć, wyjdziesz tu ze szkoły, tylko nie tą dróżką tu - wskazał palcem na drogę, obok jeziorka - tylko tym głównym wejściem i potem na prawo normalną ulicą, mieszka w takim piętrowym białym dom... - widząc mój wzrok chłopak wzdychnął, chyba zwątpił - pokaże Ci - zaśmiałem się tylko.
Nasza rozmowa przeskoczyła na coś bardziej do ogarnięcia, podpytałem o ten klub. o jakieś rozgrywki piłkarskie, a już po kilkunastu minutach wrócił Krystian i kontynuowaliśmy grę.
- Zuzia, powiesz coś? - zapytał, gdy już weszliśmy na polna drogę prowadzącą do mojego domu, na szczęście Pola pobiegła przodem i w sumie to była okazja do pogadania.
- Coś...
- Mała no... o co Ci chodzi? - lekko mnie wyprzedził i stanął na przeciw zastawiając mi drogę.
- Przesuniesz się? Chce iść do domu, wystarczy mi wrażeń na jeden dzień - opowiedziałam spokojnie nie patrząc na niego.
- Wytłumacz mi tylko o co chodzi i Cię puszczam - chwyciła mnie lekko za ramie... za to ramie, na którym był wielki siwo- fioletowy siniak. Trochę zabolało, Kacper chyba to zauważył, bo szybko mnie puścił - wybacz... - szepnął.
- Nie musiałeś na niego krzyczeć - powiedziałam najłagodniej jak w tym momencie potrafiłam - nic Ci nie zrobił...
- Ale Tobie... - wtrącił się.
- Nie on tylko, one jak już! - powiedziałam głośniej.
- Zuzia, ja się tylko o Ciebie martwię - jego ton był spokojniejszy.
- Wiem, ale on mnie tylko chciał za nie przeprosić, tak? Nie musiałeś do niego wyskakiwać. żadne z nas go nie zna...
- Mi wystarczy to, że zadaje się z Martą i Kają.
- To o niczym nie świadczy... Patrycja mi mówiła, że niedawno się wprowadził, może one były pierwszymi osobami, które poznał, nie pomyślałeś? - spojrzałam na Kacpra z wyrzutem. Sama nie wiem czemu tak broniłam tego blondyna, głupie to trochę...
- Uspokój się... - powiedział ciszej i przytulił mnie do siebie mimo mojej dezaprobaty. W tym momencie miałam go ochotę udusić, ale jednocześnie nie chciałam żeby mnie wypuścił z objęć. Uwielbiam gdy to robi, nawet kiedy jestem na niego strasznie zła.
- Co się tam stało?
- Ale o co Ci chodzi? - popatrzyłem pytająco na Krystiana.
-No, że Kacper się Ciebie czepił i wcześniej te dziewczyny do tej co przyszła...
- Szczerze?- popatrzyłem na niego, a on kiwnął tylko głową - nie mam pojęcia.
- Yyy okej... - zaśmiał się.
- No i co się cieszysz? - ściąłem go.
- No nic, nic. Nie było tematu - podniósł lekko ręce w geście obrony.
Niedługo potem byliśmy już w domu. Od razu udałem się do pokoju, na szczęście internet już był więc położyłem się na łóżku, otworzyłem laptopa i przeglądałem lokalne serwisu w celu znalezienia jakiś okolicznych atrakcji. Po kilkunastu minutach miałem już parę ciekawych miejsc do odwiedzenia, w następnej wsi stadnina koni, a kilka kilometrów dalej kąpielisko. Moją uwagę przyciągnęła reklama letnich rozgrywek juniorów w nogę, to jest to! Jeszcze trochę szperania o treningach i wszystko. W niecałą godzinę zorganizowałem sobie resztę wakacji. Na telefonie była godzina 18:24 kiedy zaczął zdzwonić, to był Mateusz, mój kumpel z poprzedniego miejsca zamieszkania. Gadałem z nim chyba godzinę, ustaliliśmy, że w następny weekend wpadnie z ekipą i zrobimy jakieś ognisko, ładna perspektywa, pomyślałem, że zaproszę Martę i Kaję ale... najpierwej to muszę z nimi wyjaśnić ostatnią akcję. W międzyczasie do domu wrócili moi rodzice, kiedy skończyłem rozmowę z kumplem do pokoju zajrzała moja mama, mówiła, żebym schodził na kolacje po czym zamknęła drzwi. Wyłączyłem laptopa i zbierałem się, żeby napisać Marcie SMS'a, jednak po chwili bicia się z myślami zrezygnowałem, odłożyłem telefon na szafkę i zszedłem na dół do kuchni. Kurczak z rożna pachniał aż na schodach... pychotka.
Mocno straciłam poczucie czasu, bo nagle w frytce zobaczyłam tatę, a dziś miał wrócić koło północy. Przestraszyłam się na początku, bo po nim można się spodziewać ciepłego przywitania, ale zauważyłam, że idzie jakoś krzywo. Trochę mnie to rozbawiło, bo muszę przyznać, że wyglądało to dość komicznie ale nie to jednak było jedyną pozytywną rzeczą. Kiedy tata jest nietrzeźwy zachowuje się inaczej, znaczy... dopiero wtedy jest tatą. Nie chciałam mu jednak w jakikolwiek sposób podpadać i szybko, zanim mnie zauważył wbiegłam do domu. Po cichu weszłam do pokoju i nie chcąc robić zamieszania przebrałam się w piżamę bez prysznica i położyłam się do łóżka. Zasnęłam bardzo szybko, w końcu.
"Cześć Zuzia, możemy się spotkać?" - tej treści SMS obudził mnie koło dziesiątej. Numer nieznany.
___________________
Timtirimtim kolejna część! :)
Nie spać, czytać, komentować! ♥
Buźka! :*
Twój blog jest MEGA. Polece go gdzie tylko sie da. Czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! 💜
Usuń